środa, 31 lipca 2013

Jak nie zachowywać się na siłowni

Po spędzeniu wczoraj pięciu długich godzin na siłowni, mam dziś ochotę wylać wiadro żółci na głowy ludzi, którzy chyba nie do końca rozumieją przeznaczenie klubu fitness. Chciałabym przedstawić kilka charakterystycznych typów ludzi, którzy potrafią wywołać irytację, zarówno u pracowników siłowni jak i u innych klientów.

Pseudo biznesmeni
Od razu po wejściu na siłownię dzwoni telefon „No jestem na siłowni… nie nie przeszkadzasz, mów co tam?” i zaczynają się poważne biznesowe rozmowy głównie o tym kto najbardziej upił się w ostatnią sobotę w Platinium i kto z kim jadł na drugi dzień śniadanie na Placu Zbawiciela. Gdy naszemu biznesmenowi kończy się już lista znajomych do obdzwonienia i darmowe minuty do wszystkich sieci, okazuje się że czas najwyższy na saunę i jacuzzi, bo przecież zaraz musi pędzić na arcyważny brunch z wspólnikami. Liczba wykonanych ćwiczeń – zero.

Wszystkowiedzący
Nie potrzebują rad trenera, wolą wyłamać sobie łokcie niż poprosić o pomoc,” Kolejne 40kg? Nie ma problemu nic mi się przecież nie stanie, wiem co robię!”   

Dziuńki
Leginsy w panterkę?… są, różowy topik?… jest,… samoopalacz?... jest! No to biegiem na siłownię. Trochę poćwiczy, a potem opalanie na tarasie, przecież nie można się przemęczać, z rozmazanym makijażem nie jest nikomu do twarzy. Znają wszystkich najbardziej napakowanych kolesi, nie spotykają się z „cieniasami”?

Sterydziarze
No bo po co grać fair play, jeśli można iść na łatwiznę. „Niech frajerzy się męczą, ja mam swoje sposoby, przecież nie jadę na olimpiadę.”

gympower.pl



Chciałabym, żeby kluby fitness zrzeszały ludzi, którym zależy na pracy nad swoim ciałem i formą, a nie na lansie i przelotnych znajomościach – od tego są przecież inne kluby.

L.

2 komentarze:

  1. To jesteś w Warszawie czy Olsztynie teraz (Plac Konstytucji mnie skonsternował)?
    Widzę, wielka reaktywacja bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. taka prawda z tymi ludźmi na siłowni

    OdpowiedzUsuń